Mieszkanie Magdy i Łukasza miało być jak biała kartka, która czeka na zapisanie. Zaprojektowane na nowe życie, z dala od sennego, prowincjonalnego miasteczka, za to blisko miasta i jego zgiełku. Ich apartament o imponującej powierzchni — 173 m2 znajduje się w XIX-wiecznej kamienicy w centrum Szczecina i już od progu wprowadza nas w osłupienie, podobne temu, jakiego doświadczamy, oglądając wybitne dzieła sztuki, albo odkrywając esencję ukrytą pod powierzchnią spiętrzonej fabuły powieści. Styl pary można zdefiniować jako ultraminimalistyczny. W przejrzystej i oszczędnej przestrzeni pojawia się zaledwie kilku, lecz znaczących bohaterów. Są więc ikoniczne formy z dmuchanej stali Oskara Zięty; obiekty i rzeźby, które uwodzą świetlnymi refleksami, intrygują ekscentryczną elegancją stali, jest kolekcja czarno-białych fotografii mistrza, Szymona Brodziaka, które naprężają czułe struny duszy czy Laki, szczęśliwy kot; ozdoba niczym amulet przynoszący szczęście. Jeśli detale, to wysmakowane, jeśli faktury, to surowe, a materiały — ponadczasowo piękne, jak dębowy parkiet, mosiężne klamki czy spieki kwarcowe, których użyto w wielu kontekstach. Wszystko w najlepszym guście, wszystko najwyżej próby — w wymarzonej przestrzeni do życia i pracy twórczej (para postanowiła połączyć mieszkanie z miejscem pracy — redakcją magazynu) powstałej na kanwie klasycznych inspiracji i otulonej szarością zimowego nieba nad Norwegią.
Zdjęcia: Michał Szałkiewicz