Pogoda pod psem, wietrznie i zimno. W doniczkach wrzośce dawno straciły już kolor. Oczekując na klientów, stoję na balkonie kamienicy i przypominam sobie, jak ekscytująca jest śródmiejska codzienność. Stąd można obserwować, nasłuchiwać dźwięków. To hałas i gwar dobiegający z ulicy Jagiellońskiej, skrzek srok, stukot obcasów, brzęk sztućców, zapach obiadu, wydostający się przez uchylone okno. Kobieta z kamienicy naprzeciwko, pochylona nad biurkiem, nad czymś pracująca.
Do jej mieszkania trafiłam kilka miesięcy później, całkiem przypadkiem.
Kamienica przy Bolesława Śmiałego była jak obietnica. Kusiła sentymentalną podróżą po wnętrzach pełnych historii. To tu, Sylwia i Rafał znaleźli swoje miejsce na ziemi i stworzyli w nim nowe piękno. Wyszukane w morzu ofert idealne mieszkanie niedługo potem zaczęło przypominać plac budowy. Szczęśliwie właściciele to ludzie, którzy uwielbiają podejmować wyzwania. Miesiące spędzone na pracach pod znakiem oczyszczania wszechobecnej sztukaterii, pieca kaflowego, podłóg i drzwi potraktowali jako część procesu, którego postępy obserwowali z ekscytacją.
Przestrzeń Sylwii i Rafała to 113 m2 utrzymane w bieli, czerni i popielatości. Amfiladowe rozmieszczenie pomieszczeń pozwala, aby oko wędrujące z gabinetu przez salon aż ku sypialni, natknęło się na wizualne atrakcje. W najbardziej reprezentacyjnych pokojach dumnie prezentują się rozety i fasety z wyrazistymi motywami, roślinnym lub zwierzęcym. Ulubiony wzór pani domu znajduje się w sypialni, gdzie królują ptaki, które przysiadły na drewnianych sztachetach. Bywa, że w wyniku nowego podziału pomieszczeń, niszczy się partię sztukaterii i zatraca ogląd całościowej pierwotnej kompozycji, zarówno pod względem proporcji, jak i programu koncepcyjnego dekoracji. Tym bardziej godne podziwu jest podejście właścicieli, którzy z szacunkiem dla historii wydzielili z części sypialni przepastną garderobę, nie naruszając detali, które były tu przecież od zawsze.
Wnętrze to eklektyczna Skandynawia: mariaż klasyki i współczesności, i przykład opanowania niełatwej sztuki równowagi. W każdym pomieszczeniu widać pracę Sylwii i Rafała i umiłowanie rzeczy, które skrywają historię. Wszystko to elektryzuje już od progu.
W salonie stoi pianino — rozstrojone, z pożółkłymi klawiszami z kości słoniowej, ze słynnej szczecińskiej manufaktury, G. Wolkenhauer, należało do właściciela kamienicy i jest nieodłącznym elementem tego mieszkania. W gabinecie znajdują się pamiątki rodzinne, które Sylwia z dumą prezentuje: zegar, mandolina, radiola. Rafał pokazuje kolejne eksponaty, a każdy z nich do osobna historia: drewniany magiel, młynek do kawy, kufer na amunicję, obraz Picassa, swarzędzka witryna, fotele kinowe pochodzące z nieistniejącego już kina Bałtyk na Pogodnie, i telefon, z którego dzwonił do mamy, będąc na wakacjach u babci, mały Rafał.
Zdjęcia: Michał Szałkiewicz