Piec jest okazały, wszak wysoki na niemal trzy metry. Zdobiony nieszkliwionymi kaflami z Velteńskiej fabryki Schmidt & Lehmann. Zza żeliwnych ażurowych drzwiczek z motywem słoneczników przeziera palenisko. Flankują je półfilary zakończone z dwóch końców głowami mężczyzny i kobiety, przedstawicieli rodziny Fuggerów. Dodajmy jeszcze zwieńczenie w formie fryzu z motywem tarcz herbowych ujętych pióropuszem, wreszcie scenę ukazaną na środkowym kaflu, nawiązującą do obrazu Wilhelma Camphausena z 1862 roku: „Wizyta Karola V u bankierskiej rodziny Fuggerów” i już mamy pełny obraz dzieła sztuki.
Piec kaflowy, na widok którego szybciej bije nam serce, znajduje się w ponad 160-metrowym mieszkaniu Agaty i Maćka oraz kotki Fiony, na pierwszym piętrze XIX-wiecznej kamienicy przy tętniącej życiem alei Fontann i pamięta odległe czasy. Fakt, że się zachował, sprawił, że małżeństwo nie musiało się długo zastanawiać — decyzję o przeprowadzce podjęli natychmiast. Oczywiście niezbędna była renowacja pieca, do której z czułością i pietyzmem odniósł się Maciej Burdzy. Podczas gdy mistrz zduński restaurował go w kaflarni w Zdunach, w mieszkaniu trwał kapitalny remont. Nowym właścicielom przyświecało założenie, aby zachować jak najwięcej oryginalnych detali, a piec, potraktować z największym szacunkiem: podporządkować mu układ pomieszczeń oraz pozostałe elementy wyposażenia wnętrz. Wcześniej 163-metrowe mieszkanie było podzielone na wiele małych pomieszczeń z licznymi drzwiami i wąskim korytarzem. Właściciele usunęli dużą część ścian wewnątrz, wydzielając obszerny salon z przejściem do domowej biblioteki, który płynnie łączy się ze sporą jadalnią z wyjściem na balkon, dwie łazienki — prywatną i gościnną, kuchnię z wyspą i wygodną sypialnię, której okna wychodzą na wewnętrzne podwórko — zaciszne, osłonięte od wiatru, na którym panuje nostalgiczny klimat dawnego Szczecina. Kuchnie i łazienki, do których dawniej można było wejść z korytarza, zmienili w garderobę oraz pomieszczenia gospodarcze. Strefę wejściową zaznaczyli jedynie przez drewniane przepierzenie. Niemal z każdego miejsca można teraz kontemplować piec. „Po wojnie, mieszkanie podzielono między dwie obce sobie rodziny, przy czym każda rodzina miała swoje pokoje i prawo do korzystania z kuchni i łazienek, do których prowadziły drzwi ze wspólnego korytarza” — mówi Agata. „Zlikwidowaliśmy kilka ścian i stworzyliśmy nowy układ pomieszczeń. Dzięki temu otworzyliśmy przestrzeń i wyeksponowaliśmy piec, oddając mu najważniejsze miejsce, po czym rozplanowaliśmy ją tak, aby z jednej strony była otwarta, z drugiej zapewniała intymność”. Oboje przyznają, że udało się osiągnąć zamierzony efekt.
Jesteśmy pełni szacunku do właścicieli, którzy zrespektowali i zrenowowali takie elementy, jak drzwi, w tym drzwi wejściowe z listownikiem, klamki, a nawet okna, których rzeźbienia głowiczkami oraz frezowanymi listwami postanowili odtworzyć. Powstało mieszkanie odwołujące się do przeszłości, której ślady można odnaleźć w każdym pomieszczeniu.
Zdjęcia: Michał Szałkiewicz