Pokłoń się historii, oddaj jej należną cześć, stojącemu w kącie piecowi pozwól błyszczeć dawnym blaskiem. W rozmowie z Maciejem Burdzy, mistrzem zduńskim, o piecach kaflowych — cząstce ciekawej historii, którą możemy kupić w zestawie z mieszkaniem w kamienicy; historii, której nie warto wymiatać z wnętrz.
Dawniej w mieszkaniach niemal każdej szczecińskiej kamienicy czynszowej znajdowały się piece kaflowe. Dziś jest ich coraz mniej. Jakie rodzaje pieców kaflowych możemy jeszcze spotkać?
Maciej Burdzy: Fakt, dziś takich pieców jest coraz mniej. Proces ich wyrzucania wciąż jest silny, a poprzez wszelkie działania, od propagandowych po „dopłatowe” jeszcze silniejszy. Jeśli jeszcze jakieś piece się zachowały to typowe powojenne piece monoblokowe w podstawowych kolorach, na przykład w kolorze musztardy lub nieco wcześniejsze w kolorach: białym, zielonym czy brązowym. Choć są to piece zazwyczaj pozbawione wartości estetycznych, mają zachowaną wartość grzewczą dla danego pomieszczenia. Rzadko zdarza się spotkać tak zwane piece berlińskie, z przełomu XIX i XX oraz w pełni szkliwione, w stylu eklektycznym, historyzującym. Trzony kuchenne i historyczne kominki są dziś niemal nieobecne.
Dlaczego mieszkańcy kamienic pozbywają się pieców kaflowych?
MB: Wpływa na to kilka czynników. Z pewnością jednym z nich jest zmiana naszego trybu życia; szybkie tempo i wygoda. Po co męczyć się z drewnem i popiołem; jego zabezpieczeniem i koniecznością codziennego rozpalania w piecu, skoro możemy mieć kocioł gazowy, który rozwiąże całkowicie problem ogrzewania? Mogę się założyć, że tak myśli wiele osób. Te osoby zapominają jednak o niezależności energetycznej, którą daje piec lub kuchnia kaflowa w sytuacji, gdy zabraknie prądu. Ze względu na pędzący tryb życia, presję czasu, zapominamy o tradycji i szacunku dla przeszłości. Bardzo często degradujemy dawne wnętrza mieszkalne, ulegając przelotnym modom; pozbywamy się oryginalnych detali architektonicznych, stolarki czy właśnie pieców kaflowych, zastępując je wyposażeniem z „sieciówek”. Tracimy atawistyczne podejście do życia oraz nie dbamy o nastrój, a widok i trzask ognia zastępujemy permanentnie włączonym telewizorem. Dzisiejsze pokolenie nie zdaje sobie sprawy ze zdrowotnego działania pieca w postaci promieniowania cieplnego. Nie wie, że wykorzystanie ceramiki to jeden z najlepszych systemów grzewczych wymyślonych przez człowieka. Warto zwrócić uwagę na to, iż piec, po pierwsze, nie wysusza pomieszczenia i nie przypala kurzu, a więc jest najlepszym rozwiązaniem dla alergików. Poza tym znam wielu ludzi, którzy przytulają się do swojego pieca, za to nie znam nikogo, kto tuliłby się do kaloryfera.
Niestety, z taką wiedzą nie dotrzemy do wszystkich, stąd, jak wspomniałem, trwa proces burzenia pieców. Do takiej decyzji przyczyniają się też działania lobbystów i niedouczonych ekologów, którzy wrzucają ekologiczne drewno do jednego worka z węglem, śmieciami i butelkami typu PET, siejąc propagandę o zabijaniu Polaków przez spalanie drewna. Do tej pory wykorzystano na to mnóstwo środków finansowych, by wyrzucać, niszczyć i zamieniać piece kaflowe na urządzenia gazowe, które mają uratować środowisko przed smogiem. Uważam, że po pierwsze to nieuczciwy populizm i kłamstwo, które przegrało z prawdą, gdyż w Krakowie, smog, mimo zakazu spalania drewna, dalej się utrzymuje. A po drugie, to w związku z tymi działaniami, wszystkie samorządy dofinansowują lub całkowicie finansują działania z zakresu ochrony środowiska, udzielając dotacji w programach typu „Kawka” czy „Mewa” na likwidację pieców i zamianę na inne systemy ogrzewania. Nie jestem temu przeciwny, radziłbym jednak zachować rozsądek, korzystając z europejskich wzorców: z Austrii, Niemiec czy Szwajcarii. Warto zmieniać rzeczywistość, podnosić poziom życia, jednak nie należy zapominać, że piece kaflowe spalające drewno to urządzenia najtańsze w eksploatacji, co powinno być istotne dla najmniej zamożnych osób. Myślę, że lepiej dofinansować ich modernizację, przebudowę oraz montaż elektrofiltrów, aby spełniały restrykcyjne europejskie normy ekologiczne, niż potępiać je w czambuł i z zacietrzewieniem niszczyć.
Przypuśćmy, że kupiłam mieszkanie z piecem kaflowym w kolorze za którym nie przepadam, a chciałabym, aby spełniał on nie tylko funkcję grzewczą, ale również estetyczną. Jak podnieść walory estetyczne pieca oraz na co zwrócić uwagę, planując dalszą eksploatację?
MB: Planując dalszą eksploatację, przede wszystkim należy zwrócić uwagę na stan techniczny pieca, to jest: szczelność, drożność i ogólne bezpieczeństwo. Warto w tej sprawie zwrócić się do kominiarza lub zduna. Jeśli piec jest bezpieczny, można go użytkować. Jeśli wymaga remontu, czyli tak zwanej przestawki, należy ją zlecić zdunowi i pamiętać: tanio nie znaczy dobrze. Oczywiście, w sytuacji, gdy piec jest zupełnie zniszczony, wybrakowany albo wyjątkowo brzydki bowiem złożony z różnych kafli, nie ma czego żałować. W sytuacji, gdy nie planujemy nim ogrzewać, a wpisuje się w stylistykę mieszkania, piec należy zachować. Trzeba pamiętać, że piec, jak każdy antyk, kiedyś nabędzie wartości. Kilkanaście lat temu wstydziliśmy się mebli z lat 60., a dziś, PRL-owskie elementy wyposażenia: fotele czy biblioteczki, kosztują kilkaset złotych i wciąż drożeją. Uważam, że i na takie piece przyjdzie moda, choć w większości przypadków będzie za późno. Piece zabytkowe, ozdobne, na przykład te z antyfisem, czyli koroną, koniecznie należy zachować i próbować odrestaurować. Jeśli chcemy mieć w mieszkaniu piec, a coraz większa jest świadomość ich wartości historycznej i estetycznej, warto podjąć wszelkie wysiłki, by go zachować w jak najlepszym stanie. Profesjonalna renowacja jest kosztowna i czasochłonna, toteż należy ją zlecić profesjonalistom. Jeśli nie mamy wystarczających środków finansowych, nie zlecajmy restauracji niedoświadczonym osobom. Zabezpieczmy niektóre elementy pieca lub uratujmy prostymi środkami. Jeśli w nowo zakupionym mieszkaniu znajduje się wartościowy piec kaflowy, a bardzo go nie chcemy, nie niszczmy, lecz próbujmy go sprzedać na rynku wtórnym, zatrudniając zduna, który profesjonalnie, łącznie z inwentaryzacją fotograficzną, zdemontuje elementy do ich ponownego użycia. W ten sposób możemy nadać piecowi drugie życie. Jeśli w mieszkaniu nie ma pieca, a był lub pasowałby, warto poszukać wartościowego okazu na rynku wtórnym, zakupić, zlecić budowę zdunowi i… cieszyć nim oko! Taki piec nie musi być używany jako urządzenie grzewcze, może być atrapą lub być wyposażony w palenisko na bioetanol, lub wkład elektryczny. Takie rozwiązania są modne zwłaszcza w Skandynawii, w Sztokholmie.
Czy piec kaflowy można pomalować?
MB: To praktyka z poprzedniego ustroju. Wówczas w niejednym przypadku malowano piece farbą olejną. Dzisiaj, jeśli piec jest odrapany i niejednolity, można go pomalować praktycznie dowolną farbą. Oczywiście trwałą, czyli akrylową lub olejną — byleby zmywalną. Malować można wyłącznie piece nieczynne, czyli nieużytkowane. Nie powinno się malować pieców, którymi ogrzewamy wnętrza. Niestety, zdarza się inaczej. Zetknąłem się w Internecie z „fachowymi” poradami na temat przywracania piecom dawnego blasku za pomocą farby żaroodpornej. Pozornie jest to logiczne, jednakże bardzo szkodliwe. Farby żaroodporne są termoutwardzalne. Oznacza to, że powinny być wygrzane w temperaturze 180-220 stopni ℃. Ponieważ piec kaflowy nigdy nie nagrzeje się do takiej temperatury, farba nigdy nie wyschnie i zawsze w pewnym stopniu będzie podtruwała użytkowników. No, chyba że taki piec rozbierzemy, a każdy kafelek oczyścimy i pomalujemy, następnie wygrzejemy w domowym piekarniku i ponownie użyjemy do zbudowania pieca. Cóż, uważam, że lepiej zburzyć stary piec, kupić kafle w należytym stanie na rynku wtórnym i wykorzystać je do odbudowy urządzenia. Reasumując, jeśli chcemy dla tak zwanego klimatu zachować piec — pomalujmy go. Jeśli ma grzać — nie róbmy tego.
Jak samemu, bez pomocy kominiarza lub zduna, ocenić sprawność pieca kaflowego?
MB: Sprawny piec to taki, który jest szczelny i drożny. Jeśli widzimy szczeliny między kaflami, okopcenia nad drzwiczkami lub drzwiczki pęknięte czy odstające, z pewnością będzie to piec wymagający remontu. Jeśli piec wygląda na zadbany, można sprawdzić jego funkcjonowanie poprzez próbne przepalenie, dla przykładu papierem lub szczapkami drewna. Jeśli nie kopci, prawdopodobnie jest w dobrym stanie. Jeśli nie chcemy konsultować jego sprawności z kominiarzem lub zdunem, warto zaopatrzyć się w czujnik czadu. Kosztuje kilkadziesiąt złotych i niejedno życie uratował. To odpowiedzialna profilaktyka i przezorność.
Jak uchwała antysmogowa dla Szczecina ma się do używania pieca kaflowego?
MB: Według uchwały antysmogowej dla Szczecina, która została wprowadzona w listopadzie 2018 roku, funkcjonujące piece kaflowe będą musiały być wymienione lub zostać wyposażone w urządzenie redukujące emisję pyłów do wartości określonych w Ekoprojekcie. Ostateczny termin dla tych zmian to 1 stycznia 2028 roku. Jeśli chcemy postawić nowy piec i dostaniemy odpowiednie zgody, między innymi od wspólnoty, administratora czy kominiarza, nowe urządzenie będzie musiało spełniać także te normy.
Czy na zastanym w mieszkaniu piecu kaflowym możemy znaleźć informację o pochodzeniu kafli oraz wieku pieca?
MB: Producenta można ustalić na dwa sposoby. Przy demontażu lub remoncie pieca sprawdzamy na wewnętrznej stronie kafli, czy jest odbita sygnatura. Jeśli nie ma, ustalenie wytwórni jest bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. Jeśli jesteśmy kolekcjonerami artefaktów związanych z tematyką zduństwa — wytwórnię możemy poznać na podstawie rycin zawartych w archiwalnych katalogach reklamowych. Zdecydowanie łatwiej jest określić wiek pieca, który zwykle zależy od jego stylistyki architektonicznej. Piece z tak zwanymi koronami pochodzą z przełomu XIX i XX wieku. Piece z motywami secesji są z okresu od lat 90. XIX do wybuchu I wojny światowej. Piece monoblokowe pochodzą z okresu przedwojennego i powojennego, przy tym okres ten zależy od wzornictwa na kaflach i może wskazywać na art déco lub PRL. Podobnie rzecz ma się ze szkliwem — jeśli jest białe, zielone lub kobaltowe, z pewnością mamy do czynienia z piecem z lat 20 i 30. Z kolei piec w kolorze jasnego i ciemnego orzecha, to prawdopodobnie seryjna produkcja socjalistyczna.
W siedzibie portalu internetowego wSzczecinie.pl zachowały się aż trzy piece kaflowe. Na czym polegała przeprowadzona przez Pana renowacja pieców?
MB: Piece w siedzibie Wojtka Wirwickiego nie zostały poddane profesjonalnej konserwacji. Czekają na swój czas. Dwa z nich zostały poddane kosmetyce, a trzeci, znany z telewizji i portalu Wojtka, został przestawiony, to znaczy: wyremontowany w zakresie wnętrza, co umożliwiło jego poprawne funkcjonowanie. Stare cegły i zniszczone kafle zostały wymienione, całość uszczelniona i „zafugowana”, kafle ozdobne zaś — przemalowane. Dziś piec wygląda zacnie, no i jest bezpieczny.
W jaki sposób możemy rozpoznać nieuczciwego sprzedawcę? Na co powinniśmy zwracać uwagę kupując na rynku wtórnym kafle i pozostałe elementy do remontu zachowanego pieca kaflowego?
MB: Niemal wszystkie oferty z rynku wtórnego, szczególnie te z portali ogłoszeniowych i serwisów aukcyjnych, są wystawiane przez osoby niemające pojęcia o wartości danego pieca czy kafli. Przygotowując ofertę sprzedaży, porównują ją z tymi opublikowanymi, które powstały tak samo. Nie ma niestety „porównywarki cenowej” czy profesjonalnego kalkulatora dla pieców kaflowych. Komuś się wydaje, kolega powiedział, znajomy widział, a rzeczywistość jest zupełnie inna. Zgodnie z zasadą, towar jest wart tyle, ile jest w stanie zapłacić za niego klient. Rzeczoznawcy majątkowi i antykwariusze bardzo rzadko zajmują się tematem. Podobnie jest z naukowcami. Zduństwo i kaflarstwo to swoisty underground. Ale w tej kwestii nie pomoże nawet zdun — ci bardziej doświadczeni są w stanie określić jedynie jakość i trwałość kafli, w związku z tym, aby ustalić wartość danego pieca, musimy liczyć na siebie lub garstkę profesjonalistów. Dość często zdarza mi się robić opinie dotyczące różnych pieców. Niekiedy są one bolesne dla ich posiadaczy, na przykład wtedy, gdy stwierdzam, że urządzenie nie ma wartości historycznej, stan techniczny kafli jest katastrofalny lub sugeruję cenę sprzedaży 2 tysiące złotych mimo że na OLX od roku „krążą” podobne piece, wystawione za 12 tysięcy. Oczywiście nie zmienia to faktu, że na rynku wtórnym można znaleźć wartościowe eksponaty w rozsądnej cenie, zadowalającej obie strony transakcji. Jeśli chodzi o to, na co powinniśmy zwracać uwagę przy zakupie elementów, wystosowałbym osobisty apel: w przypadku chęci odtworzenia pieca, należy unikać emocji i prosić o wsparcie fachowca, choćby doświadczonego zduna, który będzie ewentualnie urządzenie demontować i ponownie budować. Tylko ktoś taki jest w stanie ocenić stan zachowania kafli. Nie zawsze zabrudzenia, zmatowienia i charakterystyczna pajęczynka świadczą o degradacji ceramiki. Nawet braki są do zastąpienia! Przy wyborze elementów dekoracyjnych, czyli kafli centralnych, fryzów, gzymsów czy antyfisu — jest znacznie łatwiej. Jeśli oferta dotyczy tylko tych elementów, ewentualne zniszczenia można naprawić, zlecając zadanie pracowni konserwatorskiej lub zduńskiej. Popularną praktyką jest zastępowanie podniszczonych czy „przepalonych” kafli nowymi przy wykorzystaniu elementów zabytkowych.
W Szczecinie, ba, w całej Polsce powoli dogasa ich blask. Niedługo piece kaflowe pozostaną dla mieszkańców kamienic reliktem dawnej epoki.
MB: Dlatego należy pielęgnować je, restaurować, odtwarzać! Piece kaflowe nie będą już nigdy podstawowym źródłem ciepła w kamienicznych mieszkaniach. W domach jednorodzinnych lub rekreacyjnych być może. Jednak nie w kamienicach. W dobie rozwoju cywilizacji chcemy ułatwiać sobie życie, stąd większość osób wybiera prąd czy gaz. Trudno bowiem namawiać kogoś do wnoszenia drewna lub węgla — pomijając wspomniane wcześniej uchwały antysmogowe — na trzecie lub czwarte piętro. Jednakże nic nie zastąpi pieca pod względem wizualnym. To niemy świadek historii, kwintesencja dawnej architektury. W zabytkowej kamienicy mieszkanie bez pieca jest jak odrestaurowane stuletnie auto bez zderzaka. Jak wieża bez iglicy. Jak urodzinowy tort bez świeczki. Nie musi być najpiękniejszy, bo i mieszkania w oficynie są mniej reprezentacyjne od frontowych. Nie musi być wystawny i wartościowy. On po prostu powinien być. Być przez duże B, wszak, jeśli go zabraknie, to, jak pisał Miron Białoszewski — zostanie po nim tylko szara naga jama. Cytując Wita Szostaka — „piec to jakby dusza całego domu, całej chałupy. […] Bez niego to by nie chałupa, lecz ledwie nędzna szopa była”.
x