Ona jest lekarką, on projektantem konstrukcji okrętowych. Pomysł na zamieszkanie w kamienicy nie wziął się znikąd. Hanka i Michał od zawsze doceniali kunszt zabytkowej tkanki, więc gdy rozglądali się za swoim własnym lokum, szukali go w pełnym kamienic Śródmieściu i Centrum.
Zanim podjęli decyzję o kupnie, obejrzeli kilka nieruchomości. Wybór padł na 74-metrowe mieszkanie przy placu Odrodzenia — o jego wyjątkowości zdecydowały okna. Zamknięte całościowo łukiem koszowym trójdzielne przeźrocze okienne nasuwa luźną inspirację do tzw. serliany, jednej z najbardziej charakterystycznych cech architektury palladiańskiej.
Wysoka, doświetlona przestrzeń dzienna z połacią zabytkowych okien, oczarowała parę tak, że nie przeraził ich zakres prac do wykonania. Hanka od razu zobaczyła tu miejsce dla swoich roślin doniczkowych: strelicji, fikusów, szeflery, pachiry, draceny, epipremnum, krotonów, zamiokulkasów, monstery, i jej ulubieńca, dzbanecznika. Z kolei Michał wypatrzył miejsce dla narożnego kredensu, który znalazł w kontenerze morskim swojego ojca. — „Stał w nim jakieś dwadzieścia lat. Zabrałem go w stanie nienaruszonym. Jest to wczesna praca naszego szkutnika stoczniowego, świetnego fachowca, majsterkowicza, prawdziwej złotej rączki” — mówi. Mimo że para profesjonalnie nie zajmuje się projektowaniem wnętrz, koncepcję przebudowy i aranżacji przestrzeni na potrzeby ich czteroosobowej familii — bo trzeba widzieć, że dwa rozkoszne koty domowe, Mały Kot i Felek, są jej pełnoprawnymi członkami — wzięła na siebie, korzystając z pomocy projektanta przy urządzaniu kuchni i łazienki. Michał, który przez lata swoje doświadczenie pogłębiał w stoczni, inteligencję przestrzenną ma niejako w genach. Poza tym lubi eksperymentować — wspomniany kontener transportowy, zbudowany w latach 80. w Unikonie, dawnej szczecińskiej potędze kontenerowej, zamienił w miejsce, w którym dziś serwuje się tacosy Chupacabra.
Doprowadzenie mieszkania do obecnego stanu zajęło im kilka miesięcy. W tym czasie udało się wymienić instalacje, ustalić nowe rozmieszczenie oraz funkcję pomieszczeń i wreszcie zająć się ich aranżacją. Największą rewolucją było przesunięcie ściany działowej pomiędzy kuchnią i łazienką na korzyść tej drugiej. Mimo obaw udało się stworzyć wygodną przestrzeń kuchenną z dwupoziomowym miedzianym półwyspem, złożonym z subtelnie ukrytego blatu roboczego i wyższego blatu barowego, stanowiącym przesłonę dla kuchni zlokalizowanej we wnęce. Parze zależało na zachowaniu autentyczności wnętrz — drewniane drzwi wraz z opaskami zyskały nowe życie, oryginalne deski zostały jedynie rozbielone, wyeksponowano także ceglane nadproża i niektóre ceglane ściany. Większość mebli i dodatków to zdobycze z facebookowej grupy Uwaga, śmieciarka jedzie, prezenty od znajomych i rodzinne pamiątki; iście patchworkowa rodzina, która wraz z nasyconą barwami tapetą i zielenią wyeksponowaną w nietuzinkowych oprawach, wykreowała wnętrze pogodne, jak jego właściciele.
Zdjęcia: Michał Szałkiewicz