Wspaniale doświetlone, onieśmielające wysokością wnętrze, dwustronna ekspozycja okien, zachowana stolarka drzwiowa i wykusz otwarty na park. To 3-pokojowe mieszkanie w kamienicy, choć zaniedbane, miało wiele zachwytów, które sprawiły, że Kaja i Kamil od razu pokochali je całym sercem. Jego dzisiejszy urok to efekt skomplikowanego i czasochłonnego procesu przywracania zniszczonemu wnętrzu jego świetności. Ale też godnego podziwu poszukiwania siebie, wszak nie od dziś wiadomo, że wystrój wnętrza jest lustrem nas samych — zdradza upodobania i temperament właściciela, a bywa, że i płeć. „Remonty były dwa. Pierwszy zrobiliśmy po to, aby móc jak najszybciej tu zamieszkać. Drugi zaś — po dwóch latach od wprowadzenia się. Chcieliśmy być pewni, że otoczymy się przedmiotami, których faktycznie będziemy potrzebować, i zastanowić się, jaki styl jest nam szczególnie bliski. Przez cały ten czas planowałam i… zaplanowałam wszystko — od umiejscowienia gniazdek i oświetlenia, przez umieszczenie sztukaterii, po aranżację wnętrza” — mówi Kaja.
Długi korytarz to oś komunikacyjna mieszkania. Po jego lewej stronie znajduje się przestrzeń dzienna. Składa się na nią salon połączony dwuskrzydłowymi drzwiami z jadalnią i zaopatrzony w wykusz, w którym Kaja stworzyła kącik twórczej pracy. Strefa nocna — zlokalizowana naprzeciw wejścia do mieszkania to sypialnia z garderobą. Kuchnia i łazienka, oczko w głowie właścicielki, mieszczą się na prawo od wejścia.
Aranżując wnętrze, Kaja inspirowała się stylem paryskiej kamienicy. Ruchome elementy wystroju dobrała tak, aby nie odwracały uwagi od pieczołowicie odtworzonych zdobień. Można tu znaleźć kultowe meble i akcesoria — jest fotel o organicznym kształcie „Roly Poly” projektantki Faye Toogood, są ceramiczne wazony „Torso” i „Love Handles” autorstwa Anissy Kermiche, jest też lustro Hologram od Kare Design w asymetrycznej złotej ramie. Wiele przedmiotów pochodzi z drugiej ręki — zabytkowe łóżko i szafki nocne, Kaja kupiła w pyrzyckim antykwariacie, vintage są też efektowne lustra i marmurowe stoliki w salonie, krzesło w wykuszu w elegancki sposób wprowadza historyczne dziedzictwo do współczesnego projektu. Osobną opowieścią jest łazienka. To prawdziwy majstersztyk, który powstał z zachwytu Kai nowojorską łazienką z hotelu The Ludlow na Lower East Side. Białe kafle z czarną fugą, mosiężne krany i kurki, marmurowy blat i misternie ułożona mozaika na podłodze naprawdę robią wrażenie. Do tego wanna usytuowana przy oknie, natrysk dyskretnie wtapiający się w tło i wizażowe lustro z żarówkami. Marmur, złoto i mosiądz wprowadza również kuchnia. Ulubione miejsce Kai tonie w bieli i dziennym świetle, wpadającym przez duże okno, przy którym znajduje się podręczny stół z ażurowymi krzesłami. Aby wprowadzić dodatkową ilość światła dziennego, Kaja umieściła na zakończeniu ciągu kuchennego lustro ze szprosami. Salon zorganizowano na planie dwóch ustawionych naprzeciw siebie sof. Ulokowanie ich w takim układzie tworzy atmosferę zapraszającą gości, sprzyja rozmowie i sprawia, że salon jest centrum życia towarzyskiego i rodzinnego właścicieli. Celnym pomysłem Kai jest też portal kominkowy, nad którym zawisło lustro z II połowy XIX wieku. W jadalni, która płynnie łączy się z salonem, dość neutralną paletę barw przełamują krzesła Gubi w kolorze butelkowej zieleni. Podłoga to dębowe deski ułożone we wzór francuskiej jodełki, na sufitach trudno nie zauważyć klimatycznej sztukaterii — jej historyczny czar podkreślają mosiężne karnisze.
Po energetycznym salonie, w sypialni wzrok przykuwa wisząca na ścianie egzotyczna menażeria. Łóżko zasłane mięsistą pościelą w cytryny, przywodzi na myśl wakacje w słonecznej Sycylii. Wystrój wnętrza to gra dopasowanych detali. Doskonale prezentują się tu lampy stołowe Flowerpot, ręcznie wyrabiana ceramiczna miseczka od lokalnej marki Miceramic, i wazon projektanta Jonathana Adlera, który tworzy romantyczną kompozycję z bujnym, suszonym kwiatostanem hortensji. Nad wszystkim góruje wyrazisty żyrandol, przypominający kształtem balony.
Każdy przedmiot, który znalazł się we wnętrzu, jest wynikiem długiego i przemyślanego procesu projektowania. Para odrzuciła zbędne detale i puste ozdobniki. Pozostawiła przemyślane i bogate w treść formy, tak różnorodne, jak kolory. Powstało wnętrze przepełnione elegancją i szacunkiem do przeszłości, niosące pewną świeżość.
Zdjęcia: Michał Szałkiewicz